To już druga Wielkanoc w tym roku. Strasznie się rozbestwiłem. Boże
Narodzenie w Chinach, Wielkanoc w Polsce, Wielkanoc w Grecji. A wszystko to w
nieco ponad 5 miesięcy. W Grecji Wielkanoc jest dniem zupełnie wolnym więc mieliśmy
przymusowo odpoczywać od nurkowania. Szczęśliwie okazało się, że kolejny dzień
ma być jeszcze gorszy i Costas zdecydował się popłynąć.
Załadunek bez zmian,
plusem były butle na łodzi (troszkę pomarudziliśmy dzień wcześniej). Reszta bez zmian. No może jedna zmiana była. Zamiast Hiszpanki był Anatol rodem z Ukrainy.
plusem były butle na łodzi (troszkę pomarudziliśmy dzień wcześniej). Reszta bez zmian. No może jedna zmiana była. Zamiast Hiszpanki był Anatol rodem z Ukrainy.
Nie żeby żółwie czy coś takiego. Pod wodą czasami zatopi się jakaś skała albo nawet cała góra. Robią się jaskinie, łuki i w ogóle jest ładnie jak w górach.
W Grecji na Wielkanoc pieką na ruszcie barana i zjadają go na
obiad. Załapaliśmy się. Po obiedzie miał być wieczór grecki ale szef niestety go
odwołał. Nie żeby nas nie lubił. Zwyczajnie lało, a teren nie jest dostosowany
do zabaw podczas deszczu. Wersja oficjalna – u nas nie pada. Co było robić.
Poszliśmy do baru. (Bar w hotelu). Jak już ponownie wyszło słońce zdecydowaliśmy
się na fotkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz