sobota, 20 maja 2017

10, 11, 12… Start! albo jaki mały jest ten świat.



Zgodnie z tym co w tytule o 12 wyruszyliśmy na podbój tego co cały czas jest pytaniem konkursowym z poprzedniego odcinka. Na dzisiaj zaplanowane mamy prawie 600 km do Białki Tatrzańskiej. Bezpieczny przejazd ma nam zapewnić osobnik zwany Karlsonem.
 Do godziny 10 z ogonem maltretowałem studentów. Poczułem się zwolniony z prac „przysamochodowych”
Droga przebiegła szczęśliwie i bez korków. Już po 5 minutach (czas jest względny, byli tacy, którym się wydawało, że to 5 godzin) byliśmy w pensjonacie. Pierwsze zaskoczenie. Pan zapytał: Czy wolimy pokoje „białe” czy „w drewnie”. Wybraliśmy wariant drewniany. Apartamencik całkiem fajny: dwa pokoje z łazienką.

I jeszcze na korytarzu zestaw kanapowo-fotelowy.
Zwiedzanie Białki poza sezonem sprowadzało się do znalezienia knajpy spełniającej nasze kryteria. Na street-fooda nie liczyliśmy. Wylądowaliśmy w Fresco Ristorante & Pizzera. W sumie to nawet głodni nie byliśmy, więc grillowane oscypki wyglądały tak:  

 
zanim ktokolwiek się zorientował. Mój makaronik w sosie borowikowym – pycha. Zjedli, popili, zapłacili, chcą wychodzić, a tu napada ich pańcia ze stolika obok i pyta czy może przypadkiem z Bydgoszczy nie jesteśmy. Śmierć zajrzała nam w oczy, bo przeca gorszego sortu jesteśmy, a tu wśród górali ta grupa nie jest chyba dobrze widziana. Zebraliśmy się na odwagę i przyznaliśmy bez bicia do związków z Bydgoszczem. 
Szczęściem nie był to nasz koniec, albo jeszcze nie był. Padło kolejne pytanie „Czy nie macie czegoś wspólnego z WSG?”. Statystycznie rzecz ujmując nie zalicza u mnie jakieś 5% (Mówię o efekcie ostatecznym czyli po ostatniej poprawce jakieś 2 lata od zakończenia zajęć). W liczbach bezwzględnych po tych 16 latach się troszkę uzbierało… Raz kozie śmierć. Przyznaliśmy się. Szczęśliwie wszystko zaliczyła i miło wspominała ten okres. Skończyła studia jakieś 8 lat temu.
Pozdrowienia od Oli z Białki dla Pauli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz