piątek, 26 maja 2017

Zamiast podsumowania

Definitywnie zakończyliśmy nasze rumuńskie przygody. W międzyczasie zmieniliśmy hotel na ładniejszy i bardziej w centrum.

 Z całkiem ładnym widokiem z okna

Co do zabytków, to tak jak już chyba pisałem Oradea nie jest światowym liderem. Cytadela jest. I wiele więcej dobrego o niej nie powiem. Za to miewają ciekawe restauracje. W tej jadaliśmy kolacje. Wiem, że ze zdjęcia wynika, że lokal jest pusty ale to dlatego, że wszyscy siedzą na zewnątrz. My też.


Zrobiłem też bliższe podejście do synagogi. Do środka nie udało się wejść z niezrozumiałego powodu - za słabo znałem rumuński i hebrajski aby przeczytać ze zrozumieniem kartkę. Ze zrozumieniem czytaliśmy jedynie komunikaty o zagubionych zwierzakach. Rozpoczynały się zawsze od "Pierdut" a potem było o "pisoi negru" albo jakimś piesku.
 
Obiecałem kilka obrazków z Uniwersytetu. Po przemyśleniu zdecydowałem się na umieszczenie tylko ładnych zdjęć. Ładną mają bibliotekę i całkiem ciekawy kościółek. Kościółki przy różnych instytucjach stanowią dla mnie swego rodzaju ciekawostkę.

 



Aby porzucić samochód przy uniwersytecie trzeba skorzystać z parkomatu. Zresztą większość miejsc parkingowych jest płatna, a przynajmniej tam gdzie się kręciliśmy czyli w centrum. Niby prosta rzecz, bo widziałem "w mieście" jak ładnie maszyna wciągała banknoty. Tyle, że te chciały jakąś dziwną kartę. Szczęśliwie można je było kupić u pani w kiosku. Samo kupienie to pryszcz ale bez instrukcji obsługi nie wiadomo co z tym zrobić, dziurkować czy co. Pani pomogła - to się zdrapuje. Wszystko było jasne tylko dlaczego 2016? Pani z kiosku biegle znała rumuński, być może również węgierski (30% mieszkańców to Węgrzy) ale nie chciała mówić po angielsku. Prośby o wyjaśnienie roku nie było.
 
Z rumuńskich ciekawostek. Rozmawiamy sobie z naszą opiekunką Simoną, a tu telefon. Mówi, że musi odebrać - syn. Po powrocie wyjaśnia. Jest ostatni tydzień szkoły i właściwie to już wszystko mają zrobione, więc nauczyciele czasami wcześniej kończą. Właśnie skończyli i nie wiedział co ze sobą zrobić. Była miej więcej godzina 11... W piątek miał mieć zakończenie szkoły. Zakończenia są wydarzeniami miejskimi i wyglądały różnie. Na przykład tak jak na filmie:


Przejechaliśmy prawie 2 900 km. Najgorsze drogi mają Węgrzy. Reszta krajów porównywalna. Autostrady (Jak już się je zajdzie) też podobne. W Rumunii brakowało nam MOPów. No jakoś nie wpadli na pomysł że "odpocivadlo" jest potrzebne po 200 km jazdy.
Bloga trzeba gdzieś pisać, to znaczy mieć jakiś kącik do pisania. Mi się trafił pod schodami.

 
Pisząc czułem się prawie jak Harry Potter, czego i Wam życzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz