piątek, 1 stycznia 2016

Biały Miś

No nareszcie przyjechali. Ile można czekać na gumkę i ostrzałkę do ołówków! Jak tu pisać bez takich narzędzi, no jak pisać? Narzędzia pisarskie dostarczali Agnieszka i Leszek, którzy próbowali przypilnować sytuacji w kraju. Ale wymiękli i mam gumkę do mazania ołówka.
W Manili za wiele do zwiedzania nie ma. Podczas tej samej wojny, w której sporej dewastacji uległa Warszawa, w miarę skutecznie Japończycy do spółki z Amerykanami wyeliminowali zabudowania Manili. Straty wśród cywilów mieli tu chyba nawet większe. O ile Warszawa została odbudowana, o tyle Manila cały czas się buduje. Odbudowany został niewielki fragmencik w obrębie murów. Mury dały radę.

Ale chyba nikt się nie dziwi, że wytrzymały bombardowania. Hiszpanie na szerokość przebili Chińczyków. W obrębie Intramuros mają taka swoją "starówkę". Najważniejsze obiekty to Fort Santiago,

kościół Św. Augustyna, który jakimś cudem ocalał

i Katedra, którą musieli odbudować.

Na ternie Fortu Santiago jest zrobiony całkiem przyzwoity park i prawdę mówiąc było to chyba jedyne miejsce gdzie było ładnie.

Na starym mieście jest zabroniony ruch pojazdów spalinowych, zostały więc wprowadzone pojazdy o napędzie mięśniowym. Mięśnie należą do ludzi

lub do koni.

Pomysłowość zdecydowanie do ludzi.


W Zakopanem powinien zawsze występować Biały Miś do robienia sobie z nim zdjęć i oczywiście biali turyści chętni do uwiecznienia się z Misiem. Na Filipinach nie ma białych miśków ale są biali turyści. Robienie sobie zdjęć z białymi to swego rodzaju sport narodowy. Wydaje się nam, że wygrywa ta rodzina, która przekona większą liczbę takowych do wspólnego zdjęcia. Ich było pięcioro nas czworo, na ostatnim zdjęciu zrobionym przez Panią Filipinkę były 4 Białe Misie. Zdjęcia od Pani Filipinki nie mam, to niżej robiłem ja sam jako ukryta kamera, dlatego Misie są tylko trzy.

Inny blog też tu był.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz