Przenosimy się do Vegas. Warunki pogodowe Kalifornii opisałem już wcześniej, zobaczymy co nas czeka w Nevadzie
Pierwszy punkt programu to Bad Water. Wbrew pozorom jest woda na pustyni. Jak słusznie zauważył Mariusz, jest to kwestia głębokości. Woda występuje w sposób ciągły na 85 metrach.
Jak widać na załączonym obrazku jest to konkretnie 85,5 m poniżej poziomu morza. Dolina Śmierci jest dość głęboką doliną. Pagórki dookoła mają powyżej 2000 m. Przełęcz była prawie na 1600. Aby się dostać do tej właściwej, „dużej” doliny musieliśmy pokonać 2 pasma gór. Po każdym z nich osiągaliśmy dno
Wracam do Bad Water. Woda jest zła gdyż jest słona. To białe to właśnie sól.
Za to w kałużach ślicznie odbijają się pagórki
i znowu można przypomnieć sobie co to jest horyzont.
Okolica Bad Water była też całkiem ciekawa kolorystycznie.
Nie przeszkodziło nam to jej porzucić i udać się na Artistic Route. Dróżka jest jednokierunkowa i podobno zawiera niecodzienne widoki.
Muszę się zgodzić. Brzydko nie było.
Ta naćpana różnymi kolorkami góra nosi nazwę Palety
Chcieliśmy dojść do Palety, żeby zrobić zdjęcie z bardzo bliska, ale na drodze pojawiła się nieoczekiwana i dość głęboka przeszkoda.
To jeszcze ze dwa obrazki i jedziemy dalej.
Złoty Kanion. Dlaczego, chyba nie muszę pisać.
Nie ukrywam, że w Dolinę Śmierci można przyjechać na tydzień i łazić do bólu.
Byłem przekonany, że Dolina, to kawał płaskiej pustyni z kulającymi się krzakami (ani jeden się nie kulał),
a nie przepiękne góry z piaskowca.
Jak dodam, że widzieliśmy tylko znikomy fragment (punkty określone w przewodniku parkowym Must to see), to aż smutno się robi.
Gwoździem do trumny albo programu, miał być Zabirskie Point. Oczywiście miejsce w Dolinie Śmierci, a nie film.
No i było.
Do Zabirskie’go można dojść ze Złotego Kanionu. Jakieś 4,5 km z tego co pamiętam i czego nie chce mi się sprawdzać.
Koniec pisania o pustyni. Żegnamy się z Zabirskie i śmigamy do Vegas.
Jak ktoś lubi obrazki, to wszystkie fotki wrzuciłem tradycyjnie na Zonerame.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz