czwartek, 5 grudnia 2019

Easy Rider

Troszkę o drogach już było. To teraz jeszcze troszkę o jednej drodze i o tym co co się na amerykańskich drogach dzieje. Wypada także napisać coś o drodze powrotnej.
Z opowieści przewodnika wyszło, że Amerykanie mają drogi od lat 20. Albo inaczej drogi, którymi można relatywnie szybko i relatywnie bezpiecznie przemieszczać na duże odległości. A odległości mają naprawdę duże. Nasze obserwacje wykazują, że większość powierzchni stanów Kalifornia, Nevada, Arizona i Utah to pustynia. Dzięki temu bez wycinki lasów można było zrobić drogi po prostej. Dla przypomnienia droga "prosta po horyzont" wygląda tak:

Międzystanowa 5 to mniej więcej takie coś. Z "piątki" uciekliśmy.

Pierwsza drogą międzystanową była drga nr 66. Łączy Chicago z Santa Monika i ciągnie się obecnie na 3 940 km.

W Seligman maja jakieś stowarzyszenie od tej drogi dzięki temu miasteczko (jakieś 500 dusz) funkcjonuje.


Chyba, że spadnie śnieg. Wówczas miasteczko przestaje funkcjonować i wszystko jest zamknięte.


Szczęśliwie nie daje się zamknąć widoku z zewnątrz.


Drogi mają moim zdaniem całkiem fajne. A skoro mają fajne drogi, to ich używają.

Ciężarówki mają naprawdę duże

i chyba dopiero teraz, jak sobie takiego dziesięsięciokołowca w naturze zobaczyłem, to tak do końca zrozumiałem film Konwój (1978)

Domy też wozili.

Ten domek wyżej jest, że tak powiem, stacjonarny. Wydawało mi się, że domy na kółkach, to taka mała fantazja filmowa. Nic bardziej błędnego. Oni maja mieszkalne autobusy i przemieszczają się tym po USA.

Tak, dobrze widzicie. Z tyłu "ciągnie się" osobówka. Zdjęcia robiłem z gnającego 110 km/h autobusu i niestety tylko na kilku daje się rozpoznać obiekty na równoległym pasie. Przez około 50 minut tego typu zestawów naliczyłem 12.

Niestety liczenie samochodów z przyczepionymi osobówkami usypia. Ciągną za sobą mniejsze pojazdy z prostego powodu. W wielu miejscach są znaki mówiące o tym, że pojazdy dłuższe niż 22 stopy mają zakaz wjazdu. Poza mieszkalnymi autobusami wloką też ze sobą przyczepki.

Przyczep mieszkalnych nie liczyłem. Więc dla ułatwienia przyjmujemy, że jest ich na drogach niezliczona ilość.


Taką przyczepę się później gdzieś stawia i w niej mieszka. Niektóre osiedla przyczep wyglądały na bardzo stacjonarne. Niestety nie mam przyzwoitego zdjęcia takiego osiedla.
A co do samych przyczep, to ta z lat 70' jest moją ulubioną.

Granice stanów już były. To jeszcze tylko amerykańskie oznaczenia dróg i możemy wracać do kraju.


Podany nad numerem drogi kierunek świata pozwala się zorientować w którą stronę jedziemy. My jechaliśmy głownie na wschód, gdyż jak wiemy tam musi być jakaś cywilizacja.
Na lotnisko dotarliśmy taksówką. Nasz Pan Kierowca pochodził z Pensylwani. Chyba mówił nawet coś o Filadelfii. Z rozmowy wynikało, że nie przepada za obecną władzą. Miał propozycję abysmy go zabrali do Polski. Pan Kierowca był Afroamerykaninem...
Lotnisko w Vegas jest duże. Wydawało mi się, że dam radę na zdjęciu pokazać jakie jest duże ale niestety koniec się nie załapał. Ginie gdzieś na horyzoncie. Nic dziwnego. Terminal ma jakieś 650 m długości.

To na pierwszym planie to automaty do gry. Stoją co około 200 m

Do Europy zawoził nas B787 w barwach KLM.

Leciał całkiem szybko.

W samolocie mieliśmy po trzy miejsca na 2 osoby. Wbrew pozorom to jedno miejsce daje bardzo dużo. U Leszka można zobaczyć jak to wygląda. Jeżeli chodzi o jedzenie, to wygrał Air France.
Do Warszawy dolecieliśmy planowo. I prawdopodobnie do domu też byśmy dotarli planowo. Niestety na A2 miał miejsce wypadek. Dowiedzieliśmy się o nim po minięciu ostatniego węzła, z którego można było uciec. Z Amsterdamu do Warszawy leci się 1:50 godz. W korku staliśmy 2...

W domu stwierdziłem, że mój plecak jest źle pospinany. Okraść mnie, za bardzo nie było z czego. Po otwarciu plecaka znalazłem taki o to list.
W streszczeniu TSA postanowiło sprawdzić czy nie wywożę czegoś zakazanego z USA lub nie mam zamiaru wysadzić samolotu w powietrze. Jak się okazało plecak był legalny.
Co uruchomiło alarm służb? Jak łatwo się zorientować nasz najlepsza inwestycja czyli łańcuchy :)
I tym optymistycznym akcentem kończę opis naszych przygód w USA. Za jakiś czas pojawi się sequel tego serialu z tak zwanymi przemyśleniami ogólnymi oraz uzupełnieniem braków.
Nie mam też pojęcia czy i gdzie będzie kolejna wycieczka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz