Są chmury ale nie pada. To znaczy, że zaczynamy od
wulkanu.
Jak już
pisałem w dziedzinie transportu kolejowego Japończycy są dobrzy. Okazuje się, że w dziedzinie
każdego innego też. Transport miejski Kagoshimy obejmuje: autobusy, tramwaje,
prom na Sakurajime, autobusy na wyspie (nie mogę się przyzwyczaić, że od 103
lat to półwysep). Prom od jakiejś 6 do
19 kursuje co 15 minut, później co pół
godziny, w środku nocy co godzinę.
Ku
zaskoczeniu wszystkich prom odpłynął planowo. Było kilka samochodów i 5
turystów. Z tego 3 osoby z Polski. Równie planowo, po 15 minutach udało się osiągnąć przystań. Cała zwarta
polsko-japońska grupa udała się po bilet na autobus, a później do autobusu. Na
trasie są 3 punkty widokowe.
Autobus podjeżdża, wyskakuje się na 8 do 15 minut, podziwia widoki i jedzie dalej.
Można sobie
też zostać w dowolnym punkcie dłużej ale kolejny autobus jest za 65 minut.
Całość
wycieczki trwa 60 min.
Niestety
jest „po sezonie” i nie ma rzodkiewek. Autobusy też są mocno przetrzebione.
Autobus do kolejnej atrakcji mamy za 50 minut, więc pora wymoczyć nogi w gorącej wodzie.
Tutaj też można by było moczyć nogi ale miejsce jest słabo dostosowane do człowieka.
W 1914 była
duża erupcja wulkanu. Wyspa pokryła się popiołem i lawą. Oberwała przy tej
okazji również Kagoshima. Jedna z
wiosek została zasypana ponad 2 metrową warstwą popiołu. Wystawały tylko dachy
domów (ten czerwony element za kapliczką),
i jedna z Tori. Brama miała 3 metry wysokości.
A krater z
bliska wygląda tak i cały czas pięknie dymi.
Japończycy
nauczyli się żyć w równowadze z żywiołami. O tajfunie pisałem. Poza tym mają
trzęsienia ziemi (minimum jedno dziennie), tsunami i bardzo aktywne wulkany.
Przed tajfunem się ucieka, na trzęsienia ziemi chyba do „piątki” wszystko jest
odporne, w przypadku zagrożenia tsunami idzie się do najbliższego Tsunami
Buiding, a jak zaczyna za dużo kamyków sypać się z góry, to mają przygotowane
schrony.
Każdy
przystanek autobusowy na Sakurajimie ma „troszkę” solidniejszą budowę i status
schronu.
A to czarne na ziemi, to
popiół wulkaniczny.
W autobusach są worki z kaskami na głowę (Leszek podesłał mi fotkę).
Mieliśmy wiatr od wulkanu, i jedna dziewczynka do szkoły szła w kasku na głowie. Jak widać przez 3 tysiące lat do wszystkiego się można przyzwyczaić.
Mieliśmy wiatr od wulkanu, i jedna dziewczynka do szkoły szła w kasku na głowie. Jak widać przez 3 tysiące lat do wszystkiego się można przyzwyczaić.
Po wulkanie
czas na nurkowanie. A co mi tam dawno kolorowych rybek nie oglądałem.
Całkiem
fajna rafa.
O, jest Nemo!
I nawet
delfinki pływają w pobliżu.
Nieprawdą
jest jakoby delfiny:
pływały z
uśmiechniętymi pyszczkami nad powierzchnią wody. Normalnie morda w kubeł i
tylko czasami płetwą zamacha.
pozowały do zdjęć. Mają absolutnie gdzieś ludzi z aparatami fotograficznymi. Mój stary dobry Nikkon robi 3 klatki na sekundę. Innymi słowy zdjęcia poniżej wykonałem w odstępie około 1/3 sekundy.
Takiego
nurkowania jeszcze nigdy wcześniej nie zaliczyłem. J
Wioska
rybacka Kagoshima liczy sobie około 500 dusz. Przy czym dusze liczymy tysiącami. Ma tradycyjnie gigantyczne ciągi handlowe i słynna jest z rewolucji
przemysłowej.
Pozdrowienia dla Grażyny i Marka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz