środa, 4 stycznia 2017

Dzień Niepodległości albo Urodzona 4 stycznia

Zjazd z góry był równie fajny. Dzisiaj mamy święto. Albo sugestię święta, bo wszędzie widzimy pracujących ludzi.  I to nie chodzi o to, że sklepy pracują. Budują kolejkę linową do Złotego Kamienia, poszerzają drogę, modlą się itd.

A my jedziemy do Pago albo Bago. Niestety pierwsza literkę wymawiają pomiędzy tymi dwoma i nie wiadomo jak to zapisać. Podobnie jest z „d” i „t”. W Pago jest stupa wyższa od tej w Yangon (chyba najwyższa) i bardzo długi leżący Budda. Chyba najdłuższy. Poza tym Złoty Pałac z 16 wieku i cztery wizerunki Buddy. Niby mało ale rozrzut spory.
Pagoda jaka jest każdy już wie.

 I jak już każdy wie, to się zaczyna robić bałagan, bo architektonicznie rzecz biorąc taka pagoda to stupa. A ma się to do siebie tak: pagodę może zbudować tylko król, stupa to obiekt wznoszony przez rząd, jak w tym wszystkim pojawi się świątynia, to będzie to za sprawą mnichów. Człowiek prywatny też sobie może takie coś wybudować tylko nie zapamiętałem nazwy.
W Pago (Bago) jest pagoda Shwemawdaw. Ma 115 m czyli o 15 więcej od tej z Yangon.

W 1917 podczas trzęsienia ziemi zwalił się czubek. Odbudowali wyższą. Czubkowi, który zawiera jakiś kawałek Buddy, nic się nie stało.

Każdy z ośmiu dni tygodnia ma w buddyzmie swojego buddę, swojego zwierzaka, swoje kwiaty itd. Trzeba wstawiać odpowiednie w odpowiednim miejscu i w odpowiedni sposób. 

Łatwo jak widzicie nie jest. 
Pagodę z 4 wizerunkami Buddy zbudowały królowe co nie chciały Niemca albo kogoś takiego. A tak naprawdę to oczywiście jakiś król w XVI wieku.

Każdy z nich ma 27 m. Podobno istniało tylko 7 nauczycieli, którzy osiągnęli stan nirwany.

Złoty Pałac Kanbawzathadi też pochodzi z XVI wieku. Własnie kończą odbudowę. 

To jest sala audiencyjna

a to tron. Nie było informacji czy można o niego zagrać.

Miał chłopak rozmach. Tyle że nie wykupił ubezpieczenia od pożaru. 


Buddę położyli około IX wieku. Potem przegrali jakąś wojnę i zarósł dżunglą. Odnaleźli go w XIX wieku.

Ze swoimi 56 m jest prawdopodobnie najdłuższy w Myanmarze. 

Wróciliśmy do hotelu w Yangon. Trafiły nam się pokoje z widokiem. O takim widoku z okna nawet nie marzyłem 

Tym razem jedliśmy u Chińczyka naprzeciwko chińskiej ambasady. Ciekawe czy oni potrafią zepsuć jakieś jedzenie, to znaczy spowodować aby było niesmaczne.

Pozdrowienia dla Grażyny, Marka i urodzonych 4 stycznia (tak Kasiu dla Ciebie J).

Na życzenie telewidzów od jutra robię zdjęcia żarcia i spróbuję coś o nim napisać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz