Głupi to ma szczęścia za całą okolicę i jeszcze dwie sąsiednie
wyspy. Dzisiaj w planach mieliśmy La Laguna i Santa Cruz. To pierwsze to dawna
stolica, to drugie obecna. Taki Kraków i Warszawa, bo Gniezna chyba nie mieli.
Do przemieszczania się używamy autobusów TISA. Zielone.
Zmonopolizowały wyspę. Chyba od połowy ubiegłego roku do wygodnego
przemieszczania się potrzebna jest karta ten+. Przykłada się na wejściu i na wyjściu.
Przy wejściu sprawdza czy mamy kasę na karcie, przy wyjściu pokazuje ile jeszcze
zostało. Jeszcze nie wiem co się stanie jak po drodze zjemy całą kartę. Jedyny
problem jaki do tej pory namierzyliśmy, to punktualność. Przyjazdy mają się
nijak do czegokolwiek gdzie są podawane godziny takowych. O autobusach rozpiszę się przy okazji Barranco del Infierno.
Zwiedzanie miasteczka o pełnej nazwie San Cristobal de La Laguna
miało się rozpocząć od najstarszego kościoła
czyli Parroquia Matriz de Nuestra Señora de la Concepción…
Próbowaliście
coś takiego wpisać w mapy Google lub inne MapsMe? To nie próbujcie. Kościółek
pochodzi z 1511 i funkcjonuje pod skróconą nazwą Iglesia de la Concepción. I
tego też nie próbujcie wpisywać, bo wasz program może mieć dowolną inną
kombinację słówek z pełnej nazwy plus jakieś inne słówka nie wiadomo skąd.
Przynajmniej mi się tak cały czas wydaje.
Kościółek był zamknięty bo tak. To se poszliśmy do Katedry.
Szczęśliwie bez względu na nazwę (Santa Iglesia Catedral de Nuestra Señora de
Los Remedios) ma gdzieś wciśnięte słowo kluczowe Catedral.
Więcej szczegółów przy okazji tekstu o kościołach na
Teneryfie (taki post będzie jutro: Budownictwo
sakralne Teneryfy). Na dzisiaj mam inne pomysły. Na przykład kasa, znaczy
casa. Po ludzku domek. Trzeba przyznać, ze ci których było stać na budowę w mieście, to się nie
ograniczali. Jak uwzględnimy jeszcze, że to XVI i XVII wiek, to trzeba przyznać,
ze nieźle im poszło.
Casa Salazar. Mozaika z lawy wulkanicznej.
Casa Montanez.
Ostatnia z nich - Casa de los Capitanes Generales y Alvarado
Bracamonte (swoją drogą pomysłowe mają te nazwy)
- kryła w sobie niespodziankę.
Nie chodzi o roślinki. Niespodzianka ma 28 m², otwarta do zwiedzania 6.12.2018,
zamknięta 7.01.2019. Którego to dzisiaj mamy? No. I na tym polega właśnie
szczęście głupiego.
Około 160 figurek. Poziom dopracowania szczegółów powalał. (To niżej pochodzi z tego obrazka wyżej). Na kawałku mięsa o rozmiarach 1 cm na 1 cm były zrobione białe żyłki...
a ryby miały łuski
A w takim pałacu Heroda, to nawet mozaiki na ścianach były. Na niewidocznej ścianie zrobili Porwanie Europy. Wsadziłem łapę z kamerą, to wiem.
Jak ktoś chce zobaczyć jak to w przybliżeniu wyglądało, to proponuję filmik. Wiem, że długi 12 minut. Ale bez tego nie sposób sobie wyobrazić jak to wygląda, rusza się itp.
Wyszliśmy jakieś 30 min po zamknięciu…
Jak ktoś chce poczytać to tutaj. Tak wiem po hiszpańsku.
Jak ktoś chce poczytać to tutaj. Tak wiem po hiszpańsku.
Co do szopek, to nie ukrywam, że liczyłem na nie. Po Maderze
mi tak wyszło. Skoro tam były na początku stycznia to tu też powinny. Szopki kanaryjskie
przebiły maderskie. Pozostając w La Laguna, była jeszcze wystawka konkursowa. Wybrane zagadnienie wygląda tak: (drugie miejsce).
Szopki to osobny temat i już za chwilkę będę was nimi katował. Co do miasteczka, to podobało nam się na tyle, że zrezygnowaliśmy z obecnej stolicy czyli Santa Cruz, i pomimo trzaskającego mrozu (19⁰C) trochę połaziliśmy.
Odkryliśmy mikromuzeum powozów (makro znam z Lizbony) Z racji tego, że jak w większości obiektów, było zupełnie pusto mogłem się oddać nieskrępowanym badaniom karety pod kątem amortyzacji pasażera. Wyobraźcie sobie, że część mieszkalna karety jest na zamocowanych elastycznie pasach. Tam prawdopodobnie nie trzęsło, tylko lekko kołysało.
Nie samym zwiedzaniem człowiek żyje. W okolicach Katedry namierzyliśmy knajpkę Pantastica. Jedno menu za 9,5 Całkiem fajne. Poza tym były miejsca w środku :). A do tego wszystkiego stoliki pod ścianą mają gniazdka do podładowania laptopa i komórki (USB).
Nie samym zwiedzaniem człowiek żyje. W okolicach Katedry namierzyliśmy knajpkę Pantastica. Jedno menu za 9,5 Całkiem fajne. Poza tym były miejsca w środku :). A do tego wszystkiego stoliki pod ścianą mają gniazdka do podładowania laptopa i komórki (USB).
Jutro Barranco del Infierno czego i wam życzę.
Pozdrowienia dla Ślimaczków i Złotej Rybki.
PS.
Jakby się komuś zachciało, to znam fajne miejsce w La Laguna…
Ktoś uwierzył, że jestem w stanie zatytułować posta Budownictwo sakralne Teneryfy?
Ktoś uwierzył, że jestem w stanie zatytułować posta Budownictwo sakralne Teneryfy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz