sobota, 5 stycznia 2019

Przybieżeli do Betlejem...


Co do ZOO czyli czegoś o nazwie Loro Park. Ciężko coś powiedzieć jednoznacznie. Problem polega na tym, że porównuję z tym co już widziałem i czego nie widziałem. Nigdy wcześniej nie widziałem orki.

Znacie Orki z Majorki? No nie mówcie, że nie. Michael Jackson też pewnie ich nie znał ale tu był (nie wiem czy Tony Halik również). Jest zdjęcie Michaela na wybiegu z gorylami. Znaczy nie do końca na. Przed ale z gorylem. Właściwie za gorylem. W sumie krewniak tak jak wyrak. Goryl, nie Michael.

Jeszcze delfiny były.

Więcej jutro. Razem z hotelem. Oczy mi się zamykają
Sugerowałem już kilkakrotnie, że głupi to ma szczęście. Ostatni raz chyba w Kyoto. No to dalej ciągniemy to za sobą. Co mamy 6 stycznia? Poza tym, że jutro i niedzielę? Mamy 3 facetów z koronami, mirrą, kadzidłem itp. No i tych trzech panów przybieżało. Nie, przybieżeli pasterze. Oni przybyli razem z nami do miasteczka La Orotava. My autobusem miejskim, oni jakoś z powietrza, a później osobówkami z epoki.Dobra z kilku epok później ale pewnie wygodniej niż na wielbłądzie.



Miasteczko urokliwe. Zbudowane bardziej w pionie niż w poziomie (na stoku wulkanu nie ma płasko). O miasteczku też jutro.

Mam pobudkę 6:15, bo jedziemy zdobywać Pico del Teide. Widzicie jak się męczę?
Jak przystało na grupę 50+ pagórek (3700 z ogonkiem) zdobywamy z użyciem teleferico. Uprasza się moją wredną (ale i tak najfajniejszą) kuzynkę o nie dokuczanie na MordoKsiążce.  Pogadamy za 20 lat jak uda nam się dociągnąć J do tego wieku.

Pozdrowienia dla tych co marzną w Białce. Czego pozostałym nie życzę.


PS.
Projekt akwarium dla Agnieszki...

Leszek, nie bądź żyła, zgódź się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz