środa, 2 stycznia 2019

Sylwester 2018

Czas najwyższy na odrobinę lata tej jesieni.
Lecimy na prawie wyprawę. Znaczy na Teneryfę. Znajomi jak usłyszeli i odzyskali mowę to stwierdzili tylko: w takie miejsca mieliście jeździć po 70...
Wysepkę przeanalizowałem w oparciu o Internet. Źle nie jest. Jeden duży wulkan i kilka malutkich. Poza tym troszkę rozpadlin tektonicznych zwanych wąwozami, kolorowe miasteczka, klify, w pobliżu La Gomera. Chyba wszystko. A nie, ZOO jeszcze mają. Przejściowo na pierwszym miejscu w rankingu najlepsze ZOO świata wg TripAdvisora.  Rozpisałem sobie w Excelu wszystkie dni pobytu :)
Zapomniałem o jeszcze jednym zjawisku. Na południu wyspy jest podobno coś takiego, że są wieżowce i plaże i nie ma tubylców tylko sami turyści. Prawdopodobnie tam nie będę.

W tytule było coś o zakończeniu nowego roku. Otóż poprzedni rok skończył się definitywnie i mamy kolejny. Definitywnie oznacza, że nie ma już ani kawałka gleby na której panuje rok 2018 (Nie dotyczy terenów, na których jednorazowa dawka alkoholu przekracza moje spożycie z ostatniej pięciolatki. Tam są jakieś 4 sylwestry wstecz). Żeby nie było, że znowu pisałam nie na temat. Rok zaczęliśmy zakończać w operze. Jest taka impreza o nazwie koncert noworoczny. Ten był chyba najlepszy z tych które widziałem. Całość prowadził Andrzej Poniedzielski. Dawno nie widziałem i nie słyszałem kogoś, kto tak subtelnie i z takim urokiem osobistym walił w mordę i inne części ciała dobrą zmianę. Na sali albo nie było przedstawicieli tej opcji albo bali się przyznać, że z niej są.
Koniec końca odbył się w Karrambie. Gdyby muzyka w tle była o 5 dB ciszej, to nie mógłbym się uczepić niczego.

Od jutra dokuczam.

PS.
Jestem na lotnisku. Kraj: Polska, miasto: Poznań, lotnisko: Ławica

Mam nadzieję, że jeszcze dzisiaj umieszczę zdjątka z inne wersji zimy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz