Dotarliśmy w miejsce o nazwie 4000 wysp. Zatrzymaliśmy się na wyspie Don Khone
4000 wysp jest to miejsce gdzie na
Mekongu utworzył się archipelag. Pomiędzy większymi wyspami znajdują się wodospady,
a dalej to już jest Kambodża. Te wodospady stanowią naturalną barierę: uniemożliwiają
jakąkolwiek żeglugę, a także spławianie drewna w dół rzeki.
Wiem, że to u góry nie wygląda jak wodospad. Jest pora sucha i pokazały się kamyczki. To takie "przedwodospadzie". W tym miejscu mówi się "Słyszę jakiś dziwny szum". Potem jest już za późno. Zobaczyliśmy dwa wodospady: Khone Phapheng i Liphi. Ten pierwszy jest większy ma 11 km szerokości.
Tego drugiego (Liphi) widzieliśmy więcej.
Przy tym większym jest podejście tylko do jednego kawałka, więc wydaje się taki sobie i zastanawialiśmy się gdzie te 11 km. Khone Phapheng:
Za to przy Liphi
sprawa wyglądała tak.
Podeszliśmy na punkt widokowy, zobaczyliśmy
wodospad i ok. To znaczy pomyślałem sobie, że z takiego innego miejsca (wiszący
most)
byłby lepszy widok. Poszliśmy w tamtą stronę i co widzimy? Że zaczyna się kolejny wodospad.
Potem było ich jeszcze kilka.
To znaczy tak właściwie był jeden, tylko dość szeroki.
I dość głośny.
A mamy porę suchą i jest mało wody. Na końcu była plaża z piaskiem
i zwierzaczkami 😊
Z ciekawostek. Na wodospadach łowi się ryby. Mają porozwieszane liny, na tych linach przemieszczają się pomiędzy skałkami.
Nastawiają wędki oraz inne sznurki i łowią. Sprzęt wędkarski widzieliśmy,
wędkarzy tylko na moście. Na most nie mogliśmy wejść,
bo to element infrastruktury wędkarskiej.
I oczywiście nie mogło zabraknąć małej świątyni. Zakładam, że to dla tych, którzy później na tych linach skaczą ze skały na skałę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz