środa, 30 listopada 2022

All inclusive

Drugi raz nie damy się nabrać na coś takiego. Zamiast siedzieć w hotelu i pić, co kończy się strasznie, postanowiliśmy pojechać do Tulum. Tam przywitali nas powieszeni za nogi Majowie.

No dobra, nie powiesili ich biali. Mają taki sposób jazdy na karuzeli. Ponoć w podziękowaniu za udane zbiory.

Nie wiem jak się rozpędzają, bo nie mieliśmy czasu, ale kręcą się mniej więcej tak (nie mam kiedy zmontować prawie całości):

Po Majach spotkaliśmy jeszcze kilku znajomych. Nie wiem tylko dlaczego Elvis też tak wygląda. Przecież on wiecznie żywy.


A samo Tulum, to historyczne, to jeden z niewielu portów, które mieli Majowie. Jest to też ostatnie miasto, które zdobyli Hiszpanie. Tak właściwie to nie było miasto. Tam był port i świątynie.



Na jednej zostały nawet resztki koloru i wyryty wojownik 



Koniec kamieni. Pora na widoczki.


Jeszcze zwierzaczki smoki i pterodaktyle.



Po wyjściu ze strefy archeologicznej spragniony turysta może sobie kupić coś do picia. Tylko dlaczego akurat denaturat?

Po zwiedzaniu była jeszcze cenota Dos Ojos - Dwa Oczka. I tak naprawdę były to dwie cenoty. Nie mam na nie już siły. Połączę z zabawami hotelowymi
Hotel jest całkiem fajny, ale odpoczynek już był, więc trzeba ogarniać okolicę. Ostatnie dni w Meksyku więc nie ma czasu na all in. Jutro motorówki i rafa koralowa, a potem samolot i koniec dobrego 😞

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz