Zanim odwiedziliśmy Monte Alban, mieliśmy spotkanie z kaktusem. Kaktus jest duży, naprawdę duży.
Przy okazji spotkaliśmy też troszkę mniejsze kaktusy
i kaktusy przydrożne w formie lasu.
Pod pierwszego kaktusa swobodnie wchodził człowiek, kolejne były jak człowiek, a las jaki jest każdy widzi.
Monte Alban to po naszemu Biała Góra. Biała wzięła się z roślinek porastających jej zbocza. Byliśmy już po sezonie i zostało tego niewiele. Oczywiście zapomniałem jak się drzewko nazywa. Fajne ma te guzioły pieńku, no nie?
Możemy brać się za pagórek. Najpierw zamieszkali tu Olmecy, potem Zapotecy a na końcu Mistecy. W sposób ciągły miejsce to było zamieszkałe od V wieku p.n.e do IX w n.e Nikt nie wie dlaczego Zapotecy opuścili górę. Zwinęli się do Mitli i już. Niestety ich pismo jest odczytane dopiero w 30% czyli wcale. Podobno zanim się za nią zabrali góra była normalna. Wyrównali obszar o wymiarach 350m x 250m.
No i nie da się ukryć, że robi to wrażenie
Odkopane jest jakieś 10% miasta czyli świątynia. Domy były na zboczu góry. A teraz kilka obrazków, które powinny uzmysłowić jakie to wszystko wielkie.
A z takich szczególików, to bardzo ładne boisko mieli.
A z jeszcze mniejszych szczególików, to Monte Alban jest słynne z "tancerzy".
Tak naprawdę, to nei są tancerze tylko albo jeńcy, którzy kończą swój żywot, albo władcy podczas obrzędów religijnych. Wszystko jest ładnie opisane, tylko jest ten drobny problem z odczytaniem treści.
Puebla jutro albo kiedyś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz