Dzień zaczynamy od zwierzaków. W Celestun jest jeden z najstarszych rezerwatów przyrody w Meksyku. Jest to rezerwat ptaków
i lasu mangrowego (białe to sól, która się wytrąciła na mangrowcu).
A skoro jesteśmy w rezerwacie ptaków, to już na przywitanie spotkaliśmy takie oto stworzonka:
Tak to szopy. A właściwie to jeden mi tak ślicznie pozował. Czyli to taki foto szop. A potem już było normalnie. Na łódkę i gnamy
i oglądamy ptaki: flamingi,
bociany (tak to bocian),
warząchwie (fajny ma ten dziobek)
Pierwszy raz płynąłem przez las mangrowy. Robi wrażenie. Na obrobienie filmu niestety nie mam czasu. Ale będzie.
A to kopiec termitów.
Na ria - coś na kształt zatoki - jak na każdej wodzie toczy się życie czyli łowią raki, krewetki i ryby.
Po powrocie okazało się, że musimy zacząć się uczyć chodzić
po wodzie. Morze wylało i zalało dojście i dojazd do przystani. Zajęło to wodzie godzinę i nie był to skutek przypływu.
Po drodze do strefy archeologicznej Uxnmal mieliśmy kontrolę. Zrobili blokadę i trzepali autobusy. Nasz szczęśliwie nie był rejsowy tylko wycieczkowy i pojechaliśmy dalej po sprawdzeniu, że w luku bagażowym są tylko torby. Widziałem jak w rejsowym, żołnierz pracowicie otwierał paczuszki. Nie zdążyłem ze zdjęciem 😟
Ale żeby na zakończenie był akcent optymistyczny to jeszcze dwa dzisiejsze zwierzaczki,
Niestety to nie smoki tylko zwykłe iguany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz