sobota, 30 grudnia 2023

Kawa po Turecku

 Dokładnie 11 lat temu, w nieco innym składzie lecieliśmy w dokładnie to samo miejsce.

https://leszekbeszczynski.blogspot.com/2013/01/31122012-sylwester-w-bangkoku.html

Chwilę później AirBerlin przestało istnieć. Dlatego zdecydowaliśmy się Turkish Airlines. Niby nic nam nie zrobili, ale swoich byłoby nam jednak troszkę szkoda.

W szczegółach wyglądało to tak, że poszedłem spać normalnie, czyli chwilę po północy, a wstałem 3:15. Brat Marzenki się sprężył i ledwo wybiegłem spod prysznica śmigaliśmy do stolicy. A potem, to już z górki: bagaż, security, kawa, paszport i lecimy do Stambułu.

Zamiast 2h 45 min samolot leciał jakieś 2h 20 min. Biorąc pod uwagę fakt, że na przesiadkę mieliśmy tylko godzinę super. Nie wiedziałem tylko, że tam jest w gratisie zwiedzanie pasów startowych i dróg dojazdowych. 24 minuty jeździliśmy samolotem po lotnisku robiąc dziwne zygzaki.

Daliśmy radę i moje nowe stanowisko sterowania wygląda tak

Nie udało mi się stać członkiem Miles&Smiles, tym samym nie miałem netu w samolocie. Tam się taki paragraf 22 zrobił. Mogłem w samolocie założyć konto, ale numer członkowski chyba poszedł na maila, którego oczywiście nie odebrałem z powodu braku netu. Żeby się zalogować potrzebny jest numer członkowski 😊. Do samego Miles&Smiles można się logować mailem i nr tel, tyle że logowanie do WiFi tego nie przewiduje 😉

Poprzednim razem też oczywiście przylecieliśmy na Sylwestra. Nawet poszliśmy na główną imprezkę.

https://leszekbeszczynski.blogspot.com/2013/01/sylwester-w-bangkoku-uzupenienie.html


A potem te pół miliona ludzi postanowiło wrócić do domu. Było ciekawie. Nie powtarzamy.

P.S.
Lotnisko w Bangkoku się "trochę" rozbudowało przez te 11 lat. Do bagaży jedzie się pociągiem. Trochę się nawet przestraszyliśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz