Chiny


Chiny


Zakazane miasto (bo był tylko Pekin) 24-27.12.2015, 11-13.01.2016




Jedziemy 23.12.2015

Powinien być tytuł Czterej pancerni i pies ale radio Erewan się włączyło w sprawę i jest to prawda ale zamiast czołgu mamy vana, kierowca to nie Gruzin, są dwie dziewczyny i nie wiadomo kto jest psem. Bo Smok już dawno w hotelu. Witek jest chyba w pracy. Ma kartkę zapisaną drobnym maczkiem i dzwoni do ludzi. Używa trudnych słówek. Czekam kiedy zadzwonią z sali operacyjnej.  Moja wyobraźnia podsuwa mi taki oto dialog: - Mam czas. Jeszcze prawie godzina jazdy. Mogę pomóc (...) A możesz to dokładniej opisać?... Takie poprzecinane niebieskawymi nitkami?(...) To obok, po lewej powinno być takie czerwone zgrubienie...

Opowieść wigilijna 24.12.2015

Poszło gładko. Samolot doleciał przed czasem, Chińczycy nie buntowali się na nasz pobyt, po małej interwencji znalazł się odbieracz z lotniska i już o 12.20 byliśmy w hotelu. Pierwsze wrażenia są takie: czteropasmowa autostrada potrafi stać na ładnych kilku kilometrach, a ulica na szerokość 1,5 samochodu jest wielokierunkowa (znak mówił inaczej ale to była tylko sugestia). Skoro Wigilia to podjęliśmy próbę udania się na Pasterkę w Pekinie. Katedrę to się nawet udało namierzyć, gorsza sprawa z wejściem. Sztuka budowania murów nie poszła w zapomnienie. Po obejściu całego kwartału udało się wejść. Na bramce sprawdzili czy przypadkiem nie wnosimy broni/bomby/nielegalnej literatury i mogliśmy wejść...

Wielki smog 25.12.2015

Smog nam nie straszny. Wskaźnik AQI na poziomie 500 z ogonkiem też nam nie straszny. Mamy po dwa płuca i jedno może iść na zmarnowanie. Smog działa tak, że nie widać słońca i wydaje się, że to już ten moment kiedy nie ma niczego. I jeszcze drapie w gardło. Plan był prosty: informacja turystyczna w celu zdobycia wiedzy o lokalizacji Białej Dagoby, spacer parkiem Beihai do Wieży Bębnów, następnie Wieża Dzwonów i skaczemy do Konfucjusza. A wyszło jak zawsze. Przed parkiem nie było biura IT, ale co to dla nas, wleźliśmy patrzymy a na środku wyspy Biała Dagoba. Ładny obiekt. Chwila nam zeszła na obejście wszystkich świątynek i innych zakamarków...

Na murach 26.12.2015

Trzeba Chińczykom oddać, że mają fantazję. Zbudować coś co ciągnie się na kilka tysięcy km, ma 9 m wysokości i 5 m szerokości po grzbietach gór na wysokości ponad 1000 m npm, to trzeba albo się spić albo mieć niebywałą fantazję. Rozumiem po płaskim. Oni nie próbowali nawet troszkę tego wyrównać. Jak góra szła pod kątem 60 stopni, to murek też tak budowali. Pewnie równowagi w przyrodzie nie chcieli zakłócić. Nie wiemy co ich skłoniło do budowy (pół małej szklanki piwa ich prawie powala), nie wiemy też jaki idiota gnał swoje wojska przez te same góry aby go mogli na murze zatrzymać. Nie wiemy, bo w PRC blokują dra Googla. Oni zbudowali, my postanowiliśmy po nim pospacerować...

Lot nisko 27.12.2015

Beijing Capital International Airport (BCIA) zasługuje na osobne miejsce. Pomijam jako drobiazg, że wyświetlało się na tablicy, że nasz lot ma już check in, a po przejściu przez kontrolę celną okazało się, że odprawa jest zamknięta na głucho. Problem polegał na tym, że pomiędzy celnikami a kontrolą bezpieczeństwa panuje pustynia. Brak czegokolwiek gdzie można kupić cokolwiek. Szczęśliwie już po 2 godzinach mogliśmy się pozbyć plecaków. Przynajmniej tak nam się wydawało. Otóż Chińczycy nie zgadają się na przewóz w bagażu rejestrowanym baterii do kamer, aparatów itp. W praktyce sprowadza się do tego, że alarm się uruchamia na większość prostokątów w plecaku. Alarm wył w sposób ciągły, tak więc pani z napisem Security na kubraczku latała od taśmy do monitora i z powrotem. Zapraszała za stanowisko odpraw i prosiła o wydobycie tego czegoś, ponowna kontrola i bagaż leci. Nasze plecaki były OK więc radośnie podeszliśmy do odprawy...


Drugie podejście 11.01.2016

Nie każdy co roku lata do Pekinu jak my. Jeszcze trochę i nam w nawyk wejdzie :). Chińczycy poza papierem, prochem, tanią siłą roboczą  i kilkoma innymi pożytecznymi rzeczami wymyśli też zupełnie bezpłatną wizę tranzytową na 72 godziny. Wiza działa w ten sposób, że do dnia kiedy się przyleciało dodają 3 i wychodzi data wylotu. Inaczej mówiąc jak się do kontroli paszportowej podejdzie 11 stycznia 5 minut po północy, to wyjechać można 14 na 5 minut przed północą. Nasz samolot przyleciał 00:10. Po obudzeniu okazało się, że spałem jak zwykle za krótko i jest poniedziałek. Poniedziałek pewnie był już wcześniej ale jakoś się ukrył. Ten dzień ma kilka wad. Np. trzeba iść do pracy po pracowitym weekendzie. Inna wadą jest zamykane muzeów itp atrakcji turystycznych...

Cysorz to ma klawe życie (Potwierdzenie) 12.01.2016

Wtorek. Wszystko otwarte czyli pora na zakazany owoc. Albo miasto. Co za różnica i tak zakazane. Pomiędzy pałacem cesarskim czyli Zakazanym Miastem a resztą świata jest sporo bram. Pierwsza to Tiananmen. Oddziela plac o tej samej nazwie od innego olbrzymiego placu którego nazwa mi uciekła ale rozmiar cały czas przygniata. Później Brama Południkowa z kolejnym placem i jak ktoś myśli, że za Bramą Najwyższej Harmonii, która oddziela pałac od reszty świata było coś co przypomina miasto, to się myli. Tam był kolejny plac. Miał chłopak rozmach. Dopiero jak się tam wejdzie to się to czuje ogrom. Innego słowa na to nie ma. Opisać też to wszystko dość trudno.Zakazane Miasto ma 1 km długości i 700 m szerokości...

To już jest koniec 13.01.2016

Druga część naszej ekipy nie dotknęła jeszcze Chińskiego Muru. To pojechaliśmy ponownie oglądać ogrodzenie. Po drodze była w planach fabryka wyrobów z jadeitu. Całkiem ładne rzeczy potrafią zrobić tymi małymi chińskimi rączkami. Kolejny etap, to grobowiec cesarza. Jak łatwo przypuszczać, też z dynastii Ming. Odkopali i koniec. Liczyłem, że będzie coś więcej. Wietnamscy cesarze potrafili ładniej zaprezentować się po śmierci. W wyniku drobnego nieporozumienia wylądowaliśmy pod murem Juyongguan, cokolwiek to znaczy. Bardzo ładnie odrestaurowany, to trzeba oddać. Niestety moim zdaniem nie widać tu jego całej potęgi. Ten kawałek muru przede wszystkim bronił przełęczy, którą można dostać się do Pekinu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz