niedziela, 1 maja 2016

Pascha



To już druga Wielkanoc w tym roku. Strasznie się rozbestwiłem. Boże Narodzenie w Chinach, Wielkanoc w Polsce, Wielkanoc w Grecji. A wszystko to w nieco ponad 5 miesięcy. W Grecji Wielkanoc jest dniem zupełnie wolnym więc mieliśmy przymusowo odpoczywać od nurkowania. Szczęśliwie okazało się, że kolejny dzień ma być jeszcze gorszy i Costas zdecydował się popłynąć.
Załadunek bez zmian,

plusem były butle na łodzi (troszkę pomarudziliśmy dzień wcześniej). Reszta bez zmian. No może jedna zmiana była. Zamiast Hiszpanki był Anatol rodem z Ukrainy.

Było nawet całkiem ładnie. 

Nie żeby żółwie czy coś takiego. Pod wodą czasami zatopi się jakaś skała albo nawet cała góra. Robią się jaskinie, łuki i w ogóle jest ładnie jak w górach.


W Grecji na Wielkanoc pieką na ruszcie barana i zjadają go na obiad. Załapaliśmy się. Po obiedzie miał być wieczór grecki ale szef niestety go odwołał. Nie żeby nas nie lubił. Zwyczajnie lało, a teren nie jest dostosowany do zabaw podczas deszczu. Wersja oficjalna – u nas nie pada. Co było robić. Poszliśmy do baru. (Bar w hotelu). Jak już ponownie wyszło słońce zdecydowaliśmy się na fotkę.

Kolejny dzień to pewniak lądowy. Zwiedzamy wyspę – Costas przy tym wietrze, który ma być nie może wypływać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz