piątek, 16 grudnia 2016

To już jest koniec

Ostatni dzień. Nareszcie troszkę luzu inaczej mówiąc dodatkowe zajęcia terenowe czyli szybki przegląd tego co można w Oslo pooglądać Ciekawe skąd pogoda wie o czymś takim? Nie, nie pojawiło się piękne słońce. Była mgła nadająca się do krojenia nożem.
Ale zacznę od Króla. Jak już pisałem Król mieszka w takim miejscu, że nie dało się dojść z naszego hotelu na autobus i go nie pozdrowić. Pozdrawialiśmy więc Króla za każdym razem. Pojawił się nawet pomysł aby podejść bliżej i poprosić tych dwóch smutnych panów żeby go zawołali ale było za duże ryzyko, że znają polski. Bardzo dużo Norwegów zna polski. Biegle. Istnieje ryzyko, że znają polski lepiej od norweskiego. Król jak już pisałem ma na balkonie wzorzec choinki i nie wolno zrobić choinki z większą ilością lampek niż ma choinka królewska. Nie wiadomo czy Norwegowie maja takie prawo ale wiadomo, że się do niego stosują. W związku z zarzutem, że pisałem i nie pokazałem pokazuję:

Widoki były odrobinę zamglone ale robiły wrażenie. Park Vigelanda w scenerii czarno-białej jest chyba jeszcze mocniejszy od otoczonego zielenią. Uwaga! Zdjęcia poniżej zawierają dużo scen w kolorze.








Park jest z lat 30-40 ubiegłego wieku. Norwegowie chyba się nie zorientowali, że rzeźba może być w ubraniu, bo golasy rozpełzły im się po całym mieście. Te panie poniżej w ogóle nie wyglądały na zmarznięte.


Z innych atrakcji, to wskoczyliśmy jeszcze na chwilkę do Norsk Folkemuseum, Całkiem ładne miasteczka i wioski tam mają. Przekrój od 1600 do 2000, więc trochę straszno jak se człek pomyśli, że go za życia do skansenu chcą wrzucić.








 

Po pięciu dniach poszukiwań udało się też spotkać na parkingu żywe Volvo. Oto i ono specjalnie dla Leszka.


PS.
A żarcie norweskie nie dość, że drogie to jeszcze do d...


Tak nas przypiliło, że ani drzwi zamknąć ani ściągnąć portek nikt nie zdążył czego i wam życzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz