poniedziałek, 11 stycznia 2016

Drugie podejście

Nie każdy co roku lata do Pekinu jak my. Jeszcze trochę i nam w nawyk wejdzie :).
Chińczycy poza papierem, prochem, tanią siłą roboczą  i kilkoma innymi pożytecznymi rzeczami wymyśli też zupełnie bezpłatną wizę tranzytową na 72 godziny. Wiza działa w ten sposób, że do dnia kiedy się przyleciało dodają 3 i wychodzi data wylotu. Inaczej mówiąc jak się do kontroli paszportowej podejdzie 11 stycznia 5 minut po północy, to wyjechać można 14 na 5 minut przed północą. Nasz samolot przyleciał 00:10.
Po obudzeniu okazało się, że spałem jak zwykle za krótko i jest poniedziałek. Poniedziałek pewnie był już wcześniej ale jakoś  się ukrył. Ten dzień ma kilka wad. Np. trzeba iść do pracy po pracowitym weekendzie. Inna wadą jest zamykane muzeów itp atrakcji turystycznych. Dotyczy to całego świata z Chinami włącznie.
Szczęśliwie otwarty był Pałac Letni i kilka świątyń. Zwiedzanie zimą czegoś co ma letni w nazwie może wydawać się nieco dziwne ale czego się nie robi dla bloga.



Trzeba Mingom oddać, że pomysłowi byli. Na pomysł żeby wydłubać sobie stateczek z kamienia nie każdy wpadnie.


A poza tym całkiem udana inwestycja.



 

W lecie podobno mają ciepło, około 40 na plusie. Aby przetrwać spacery porobili sprytne korytarzyki. Jeden nazwali długi. 


Jeszcze tylko dodam, że każdy obrazek jest inny.


Smoczyska, smoki i smoczątka występują masowo we wszystkim co cesarskie, a Palac Letni taki właśnie jest.


Te mniejsze dawały się głaskać.


Jak w każdym tego typu miejscu powstało kilka świątyń,


centrum handlowe (przepraszam za koszmarną jakość), 


a nad wszystkim czuwała policja.


Zabytki zamykają w Pekinie pomiędzy 16 a 17. Szczęśliwie mają fantastyczne metro. Coś ponad 500 km sobie wygrzebali. Zdążyliśmy przed zamknięciem do Świątyni Lamajskiej. Ona jest czynna, i moim zdaniem większość Chińczyków była tam aby się modlić. 


Zwiedzało kilku białych czyli my.


Takiej świątyni jeszcze nie widziałem.


Pewnie dlatego, że to moja pierwsza od buddyzmu tybetańskiego.





A 24 metry Buddy naprawdę powalają na kolana. Pomijam fakt, że z innej pozycji nie da się zrobić zdjęcia.


Nie wiem jak naprawdę jest w ludowych Chinach z praktykowaniem religii. Kościołów chrześcijańskich widziałem całkiem sporo, czynnych świątyń różnej maści i wielkości też. Oczywiście partia ma monopol na informację, władzę i wiedzę czego chce naród oraz jak zauważył Witek cały czas przesuwa tu się "z ramienia" na "czoło". Podobno nasza chirurgia plastyczna jeszcze nie radzi sobie z czymś takim ale są pierwsze oznaki sukcesów.

To teraz zagadka dla uważnych czytelników. 
Jak nazywa się kraj, w którym jedna partia wie czego chce naród i jak uczynić go szczęśliwym, wie co słuszne i poprawne moralnie, doradcą ministra można zostać przed maturą....

Tu nie będzie zagadek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz