sobota, 23 listopada 2019

Loksodroma

Tradycyjnie przedstawiam trasę: BZG-WAW-CDG-SFO-LAS-AMS-WAW-BZG. Pierwszy odcinek Karlson. Karlson jaki jest każdy widział w poprzednich odcinkach. Drugi kawałek A320.

Trzeci B777. Boeing bez fotki gdyż godzina z hakiem na przesiadkę w Paryżu, to nie bułka z masłem i z jęzorem do pasa dopadliśmy samolot. Za to jest zdjęcie kolejki do odprawy paszportowej.

Aktualnie sytuacja wygląda tak:
wypiliśmy po lampce szampana za watahę,
do lunchu wzięliśmy sobie białe winko (wszystko, a jakże, francuskie, nie na darmo lecimy Air France),
nie naładowałem w domu powerbanka, to go podczepiłem do gniazdka w fotelu,

właśnie wysłaliśmy Agnieszkę po kolejny kubeczek szampana i serek pleśniowy,
a żeby mi komórka nie zdechła wisi na kabelku USB,
na uszach mam słuchawki w których leci ostatni album Rammsteina,

No dobra trzeba się z Internetem połączyć i ludziom podokuczać. Jak sami widzicie jest ciężko i człowiek nie ma jak odpocząć. Internet działał do naszego końca w samolocie. Fotel, to znaczy ten ekranik do wyświetlania filmów itp głupot też. Fotel „chodzi” na MacOS. Straszne. Może cały samolot jest sterowany jakimś iPhon’em? Albo jest to jakiś iPlane.


Tak, to smutna prawda. Co gorsza Ewelina mi całkiem niedawno pokazała co na ekranie jabłek robi się dwoma paluchami i tu też zadziałało. Jak żyć?
16 w kraju, 7 w San Francisco. To znaczy jesteśmy w samolocie i tak właściwie to nie wiadomo która jest godzina. Sporo ludzi się obudziło. Ruch się zrobił w przejściach, że aż mi się koncepcja zawodów pojawiła. Startujemy przy przedziale z żarciem i lecimy do drugiego przedziału z żarciem. Jak dobiegniemy wypijemy puszkę piwa, Nawrotka i tak do końca. Przegrywa ten, który się nie napije bo zabraknie dla niego piwa.
Sąsiad zniknął. Wyszedł pół godziny temu. Zgłosić stewardesom? Może się zgubił. To duży samolot.
Ale nie o tym chciałem. Otóż odkryłem, że Ziemia nie jest płaska. Konsekwencje tego są dość poważne np brak smoków bagiennych. Inne skutki tego faktu są nie mniej opłakane. Weźcie mapę. Taką na której widać Europę i Amerykę. A teraz zróbcie najkrótszą kreskę z Paryża do San Francisco.

Jak ktoś zrobił pisakiem, długopisem itp to mu już ta kreską zostanie. To teraz weźcie globus i sprawdźcie czy wyszło to samo. No i tu właśnie jest pies pogrzebany. Mapy kłamią. Żeglarze odkryli to zaraz po odkryciu drogi morskiej do Indii. A później wymyślili nazwy i udają, że od zawsze wiedzieli jak się kreśli ortodromę.
A tu screen dla tych którzy nie mają globusa.


Przy okazji wyjaśniło mi się dlaczego na hali odlotów w Warszawie były w sklepach globusy. W podróży bez globusa ani rusz.
Czego i wam życzę.

PS.
Jeżeli ktoś do eksperymentu użył globusa Polski, to mu nie wyszło.

PS.2
Sąsiad się znalazł. Poszedł na piwo jak przystało na stałego mieszkańca San Francisco.

PS.3.
Tak są te tramwaje. Przy okazji nadchodzą święta, co widać i słychać na każdym kroku. O świętach prawdopodobnie napiszę, o transporcie też. Z racji, że nie wiem kiedy to nastąpi, umieszczam całkowicie bez sensu kilka obrazków. To się nazywa fachowo Coming soon...









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz