czwartek, 28 listopada 2019

Thanksgiving

Nie wyrobiłem się wczoraj z hotelem w Tulare

Dzisiaj mamy Święto Dziękczynienia. Jest to co do ważności w USA coś w okolicach Bożego Narodzenia i Nowego Roku. Wszystko jest zamknięte. Albo inaczej. Nie wiadomo jak jest otwarte.
Jak najlepiej zainwestować 100 $ podczas dwutygodniowego pobytu w Kalifornii? (Kalifornia to taki stan na południu USA, palmy, surferzy itd). Otóż nasza najlepsza inwestycja wygląda tak

Nie chodzi oczywiście o tego faceta w czerwonym, z głupią miną, bo to ja i nie warto dawać za mnie więcej niż ćwierć dolara. Chodzi o to żelastwo. No mądrale, kto zgadnie co to jest?
Otóż jest to jest stalowa drabinka sznurowa, która pozwoli nam wspiąć się na Zabirskie Point, jak już jutro dojedziemy do Doliny Śmierci.
Kto uwierzył łapka do góry? Ile dni mnie znacie? No dobra. To oczywiście nie drabinka tylko łańcuchy na koła do jazdy po śniegu. No i oczywiście znowu jak piszę prawdę, to nikt mi nie chce uwierzyć.
Nasza droga do Lone Pine wyglądała najpierw tak,


 a później tak,

a później z powodu zamknięcia na pewnym odcinku I58 zaczęła wyglądać tak,



a później tak,

a za kawałek już tak,


a tutaj przestaliśmy jechać.

To teraz tak bardziej szczegółowo. Dzisiaj miały być sekwoje. Te duże drzewa. Ale po przeczytaniu komunikatów służb meteo i informacji o konieczności posiadania łańcuchów śnieżnych zdecydowaliśmy się olać drzewa i przedzierać się do Lone Pine. Miasteczko leży pomiędzy Sierra Nevada a Doliną Śmierci. Na dzisiaj zapowiadali około -7, jakieś 15 cm śniegu i silny wiatr. Z pierwszych komunikatów wynikało, że da się jechać. Natomiast na trasie pojawił się komunikat:


Innymi słowy 58 zamknięta i mamy odciętą drogę, chyba że w Bakersfield odbijemy na 178 i pojedziemy przez góry. Jak sprawdzaliśmy rano, to dla 178 nie było ostrzeżeń.

Gdzie zawsze znajdziemy Internet? Na McDonaldzie. Najbliższy był za około 3 mile. Dr Google i amerykańskie służby drogowe potwierdziły: 58 zamknięta, 178 czyste, na 385 około 30 mil na południe od Lone Pine konieczne łańcuchy... *#$@%!
Świeci sobie słoneczko, jesteśmy jakieś 70 mil od drogi zamkniętej z powodu śnieżycy, na stacji benzynowej pytamy o łańcuchy. Pan no comprendo. Pani szczęśliwie comprendo. Tyle że łańcuchów nie mieli.

Jak kupić łańcuchy przeciwśnieżne w Kaliforni?
Aby kupić w Kalifornii łańcuch inny niż do mocowania krowy potrzebny jest łańcuch ludzi dobrej woli. Na kolejnej stacji benzynowej powiedzieli, że być może łańcuchy będą w Wolmarcie, w Wolmarcie powiedzieli, że powinny być ale nie u nich tylko w takim dużym Wolmarcie i Pan powiedział nam jak do owego dużego Wolmartu dojechać. Po drodze był warsztat z oponami. Tam powiedzieli, że w Bakersfield, to raczej łańcuchów nie będzie, ale bliżej gór to tak (sorki a 4 km do Breckenridge Mountain to daleko od gór?). W dużym Wolmarcie właśnie poszedł ostatni komplet. Ale Pan zadzwonił do sklepu motoryzacyjnego i dowiedział się, że mają łańcuchy odpowiedniego rozmiaru, wpisał nam adres w komórkę i pojechaliśmy. Okolice sklepu wyglądały tak


A co było dalej to już pokazałem. Pora na deser. To znaczy przypuszczam, że pora, to na deser nikt nie chce. Ale deser będzie. Kto zakładał już łańcuch na koło? A widzicie! Aby założyć swój pierwszy łańcuch śnieżny na koło trzeba pojechać do Kalifornii (na początku wyjaśniałem gdzie to jest). Jak to z łańcuchem było - fotoreportaż Agnieszki:
Załóż łańcuch

Sprawdź czy dobrze leży

Zdejmij łańcuch i zapoznaj się z instrukcją

Przedyskutuj szczegóły i oceń krytycznie ułożenie łańcucha na asfalcie

Rozwiń drugi łańcuch

Zepnij dziadostwo

Oceń efekt swojej pracy

Powtórz z drugiej strony

Sprawdź ponownie w instrukcji czy to faktycznie powinno tak .... wyglądać.

Rzuć dyskretnie okiem na gamoni, którzy tego nie potrafią tak sprawnie tego zrobić


Naciesz oko długością korka

Pożegnaj się z patrolem autostradowym

A wszytko to dzieje się w takich oto pięknych okolicznościach przyrody.





Dalej to już było z górki.

Jak było pod górkę, to kierowca w łańcuchach też dawał radę. Widoki z okna były przepiękne, jak to na Kalifornię przystało.

Ku naszej radości 385 była wolna od śniegu i ostatnie 60 mil śmignęliśmy bez łańcuchów.

Wrażenia kierowcy bezpośrednio po dotarciu do celu znajdziecie u Leszka.
Co robi Amerykanin w Święto Dziękczynienia? Pokonuje kilkaset mil aby pokłócić się z rodziną podczas jedzenia źle upieczonego indyka. W trakcie jazdy do domu napadają go zombie, wampiry, wilkołaki...
Próbujemy się wtopić w tłum, jemy burgery, mamy prawie duży samochód itd. To co nam pozostało? Przejechaliśmy ponad 200 mil i zjedliśmy indyka.

 Mieliśmy też za co dziękować. Jakby na to nie patrzeć łańcuch ludzi dobrej woli pozwolił nam zainwestować w łańcuch.
Knajpa

jak przystało na miasteczko, w okolicy którego kręciło się westerny miała właściwy wystój


i właściwą klientelę

Według Agnieszki umordowaliśmy się dzisiaj jak koń na westernie.
czego i wam życzę.

PS.
Pojawiły się sugestie, że źle się odżywiam. Przepraszam bardzo. Ja jem dżem i sałatki! I soczek.

PS.2.
Dzisiejsze menu

PS.3.
Hotel i okolice.


Najgorsze, że miotełki do śniegu nie wrzucili do samochodu. I skrobaczek do lodu.





2 komentarze:

  1. No Kochani, wielki szacunek!Daliście radę. Nietypowe zjawiska pogodowe chyba są nam na wyjazdach pisane ☺, np.burza w Abu Zabi wcale nie-piaskowa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie nietypowe? Oni co 20 mil mieli zgromadzone po 2-3 pługi śnieżne. :)

    OdpowiedzUsuń