poniedziałek, 16 stycznia 2017

LB

Jak powszechnie wiadomo skrót ten oznacza leżenie bykiem.


Do Nagpali lecieliśmy z lotniska lokalnego, co skutkowało taka o to tablicą lotów. Nasz to K7 - 246. Odbiór gościa z lotniska wygląda tak, że stoi stado ludzi z różnych hoteli z wypisanymi nazwami hoteli i nazwiskami. Jak się człowiek do nich zgłosi albo sami go znajdą, to proszą o kwitki od bagażu. Ludek prowadzi wszystkich z hotelu do hotelowego busa, a tam albo już są bagaże albo dopiero się pojawiają.


Przy zameldowaniu proszą o info o locie powrotnym. Mamy wylot 10:10. O 8:15 przyjdą po bagaże, o 8:30 wyjazd z hotelu... W ciemno zakładam, że tak jest w każdym z tutejszych hoteli.


Tamto wcześniej to nasz ośrodek wczasowy (FWP Thande Beach), a to nasz camping. Zajmowaliśmy cały parter.


Plaża jak to plaża w szczycie sezonu. Pełno narodu, rzuca się krokodyla i miejsce zajęte. Albo się rzuca ręcznik na najbliższy wolny leżak..


Wytrzymaliśmy jeden dzień i postanowiliśmy ambitnie wynająć sobie łódkę na cały kolejny dzień i pozwiedzać okoliczne wyspy.


Tyle, że jak się rozglądaliśmy po okolicy to wysp aż do linii horyzontu specjalnie dużo nie było widać. Zredukowaliśmy plany do 4 godzin i poszliśmy do recepcji dowiedzieć się trochę szczegółów. I tu pojawiła się drobna bariera językowa. Szliśmy spać pełni niewiedzy czy na 100% wynajęliśmy łódkę od 10 rano dla 4 osób na 4 godziny czy mamy jutro "coś" dla 4 osób za 35 USD.


Łódka była i przyjmowała tylko gotówkę, zrobiliśmy ściepę narodową i udało się wyskrobać ile trzeba. W okolicy nie ma niestety absolutnie niczego interesującego ani na brzegu ani pod wodą. Sprawdziliśmy. Po lewej sprawdza Witek, po prawej Marzenka.


Po 3 godzinach zaproponowaliśmy powrót.


Dzień wcześniej był zachód słońca oglądany z leżaka, tylko zapomniałem o nim napisać.


 W okolicy mamy syrenkę (Sea Lady) i mnóstwo sprzedawczyń owoców chłodzących.


Na plaży są knajpy, w hotelu wszystko co tylko może być potrzebne. Jeżeli bym się tu ocknął po jakiejś teleportacji, to nie mam najmniejszej szansy na szybkie stwierdzenie czy to Tunezja, Filipiny, Myanmar, Tajlandia czy może San Escobar.


Obraz plaży jest mniej więcej taki: przyjezdni leżą na leżakach w cieniu, miejscowi handlują, pływają na dętce lub łowią ryby dla przyjezdnych.


Po plaży biegają fajne zwierzaczki.


A jak ktoś popłynie na wysepkę, to zobaczy to co mi się w Myanmarze nie podoba, czyli śmieci. Tak zaśmieconego morza jeszcze nie widziałem.


Okazało się, że zachód słońca nad morzem jest dodawany codziennie jako gratis.


A to jest dowód na zły stan zdrowia Witka. Zamiast wołowinki zamawia coś, co próbuje uciec z talerza i rybę.

Pozdrowienia dla Grażyny i Marka
Asiu ten obrazek poniżej specjalnie dla ciebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz