poniedziałek, 2 maja 2022

Barcelona

Śniadanko, pociąg, godzinka i jesteśmy w Barcelonie. Tyle, że ten o 9:00, którym chcemy jeździć, odjechał o 9:17. No i jak na opóźniony przystało stawał się co raz bardziej opóźniony. Ale dojechał.


Plac Katalonii jest takim fajnym miejscem mniej więcej na środku wszystkiego komunikacyjnego. Z tego miejsca da się dojechać praktycznie wszędzie i do tego w miarę optymalnie. 

Tradycyjnie używać chcemy metra i innej komunikacji publicznej. Niestety w większości miejsc, które do tej pory odwiedziłem za przejazd chcą kasę. (Nie chcieli kasy tylko w Kuala Lumpur.) Szczęśliwie istnieją wynalazki o nazwie City Card oraz bilety okresowe. W przypadku Barcelony jest Barcelona Card połączona z kilkudniowym biletem na komunikację publiczną. Karta = wstępy i brak kolejki do sporej części obiektów. Bilet = nielimitowane przejazdy. Nam był potrzebny taki na 6 dni, a że go jeszcze nie wymyślili, to nabyliśmy taki na 5. 

Dzień pierwszy był dniem zwiedzania "z buta". Punkt pierwszy Parc de la Ciutadella. Park ma fajną fontannę, w której podobno maczał palce Gaudi i to raczej nie dosłownie tylko projektowo. 


Jakby ktoś miał wątpliwości, to oczywiście wlazłem tak wysoko jak się tylko dało (nic ciekawego). Za to smoki fajne. Zaryzykuję stwierdzenie, że bez smoków fontanna nie jest ważna. 

 
Było też jeziorko z łódeczkami czy czymś takim i zoo. Ani z łódek ani z zoo nie skorzystaliśmy. Zoo, to chyba nawet na Barcelona Card było.


I jeszcze łuk triumfalny sobie w pobliżu zrobili. Jak większość rzeczy z okazji wystawy światowej.

Czas udać się do kościoła. Jakby ktoś miał wątpliwości, to zaprzeczam pogłoskom, że nie chodzę do kościoła. Chodzę regularnie podczas wyjazdów. Bywa, że do kilku jednego dnia. Podobnie tutaj. Pierwsza na liście była Bazylika Santa Maria del Mar. Koszmarnie niefotogeniczna, a czasu na wyburzenie sąsiadujących kamieniczek niestety nie mieliśmy. 


W środku było, że tak powiem o Niebo łatwiej. Bazylika podobno jest rewelacyjna architektonicznie, gdyż  zbudowali ja w tempie ekspresowym - 50 kilka lat - dzięki czemu jest jednolita pod względem stylu, cokolwiek to znaczy dla laika.

Z Katedrą Świętej Eulalii  było łatwiej. Nic jej nie zasłania. Z przodu jest ładny pusty plac, więc jest jak się złożyć. (Białe tło katedry, wynika z nic nie znaczących chmurek

Katedry stawiono aby maluczkim dech zaparło i nie mieli więcej jakichkolwiek wątpliwości związanych z tym komu płacić. W środku było więc zgodnie z oczekiwaniami. 

W średniowiecznych kościołach, poza samym faktem, że je zbudowali i że się natychmiast nie zawaliły, fascynują mnie wykończenia. Ilość dłubania w kamieniu i drewnie, aby osiągnąć ten efekt, jest powalająca. Tutaj rozwaliły mnie stalle. Siedziałem w takim czymś w Pelplinie - cholernie niewygodne. Te z Pelplina można potraktować jako pozbawione zdobień.

Jak łatwo się zorientować, za krzesełkami jest ściana, a skoro jest kawałek ściany, to oczywiście trzeba go ozdobić. Oczywiście z jakiegoś powodu nikomu nie przyszło do głowy zrobienia zdjęcia całościowego główek na tej ścianie i są tylko kawałki.

Nawy boczne oczywiście też miały swoje atrakcje.

To jeszcze organki, prezbiterium, 

wiszące trumny

i krypta Św. Eulali na deser. Eulalia jest patronka Barcelony. Wsławiła się tym, że w wieku lat 13 zwróciła uwagę urzędnikowi któregoś z rzymskich cesarzy, że niewłaściwie traktuje chrześcijan. Urzędnik ugruntował ją w tych przekonaniach. Dokładnie nie wiadomo, którą z obowiązujących w IV wieku metod zastosowano. Wiadomo, że ciało wydano rodzinie.

Katedra ma też patio, a na nim 13 gęsi. dla uczczenia 13 lat Św. Eulali. Nie mam zdjęcia gęsi, bo były najnormalniejszymi gęsiami na świecie i nie wiedziałem, że są takie ważne.

I tradycyjnie nie zrozumiałem dlaczego męczą smoczka. 

Obrażony opuściłem Katedrę.

PS.
Miało być jeszcze:
  • o uliczkach, 
  • o jedzeniu,
  • o Casa Batllo.
Ale sporo tego już dzisiaj nawrzucałem. Po uliczkach pospacerujemy jeszcze kilka dni, to pojawią się jakoś później. O jedzeniu też prawdopodobnie będzie później bo już mi się nie chce pisać. A Casa Batllo to całkiem osobny duży rozdział, który pojawi się za chwilę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz