czwartek, 5 maja 2022

Uliczkę znam w Barcelonie...

W poprzednim odcinku było o parku. Park się skończył, napełniliśmy brzuszki, to chcieliśmy jeszcze skoczyć do wioski Hiszpańskiej ale zaczęło lać. No to zrobiliśmy szybkie drugie podejście do Picassa (muzeum mają) i wylądowaliśmy w podziemiach. Picasso bez rezerwacji jest chyba nie do wejścia. 

Na Barcelona Card są wejściówki do wszystkich muzeów miejskich. Archeologiczne też jest na liście. Muzeum jest pod ziemią i dzięki temu posiada pewną odporność na deszcz. Muzeum powstało w wyniku wykopania dziury w ziemi i natrafienia na Barcelonę w wersji 1.0 czyli czasy rzymskie. 

W streszczeniu miasto było spore i pędzili tam bimber, oliwę oraz robili coś z rybami na skalę przemysłową.

Te duże prostokątne baseny to kadzie fermentacyjne, te małe okrągłe na drugim zdjęciu, to już na wyrób gotowy. Pojemności wszystkiego były jakieś koszmarnie wielkie, wszystko połączone zmyślnymi kanałami. Normalnie fabryka jak się patrzy z przed 2000 lat. Uczciwie rzecz biorąc, to technologia obecnie jest taka sama tylko naczynia inne. 

Jak wyleźliśmy to znowu nie padało. Można było trochę połazić po uliczkach. Barcelona to nie tylko Gaudi i secesja. Barcelona 2.0 to gotyckie mury obronne i wąskie uliczki.

Mury zawsze są fajne. Zwłaszcza jak się chce przejść gdzieś na skróty i nie zadziała GPS, bo za wąsko i "nie łapie". Ale dzięki temu znalazłem kilka ładnych miejsc. No i co z tego że skrót był 2 razy dłuższy niż droga dookoła.

A co do uliczek, to jak się łazi po Dzielnicy Gotyckiej, to człowiek sobie uświadamia jak dużą przewagę miał w średniowieczu złodziej sakiewek, który znał teren :) Kupiec był bez szans i bez mieszka. 

Okazało się też, że jak w Nowym Jorku budowali Flatirona (sobie wygóglajcie), to szerokość wzięli chyba z tego cudaka po lewej, a wenecki Most Westchnień skopiowali z tej uliczki po prawej.


No dobra, z mostem było odwrotnie, ale i tak nikt by tego nie sprawdził, co dowodzi, że można pisać co się chce. Ten w Barcelonie nazywa się Most Biskupi i pochodzi z 1929 roku choć wcale na to nie wygląda. Jak już tu jestem (w Barri Gotic), to wrzucę pranie.

Pranie rozwieszone pomiędzy domami, na balkonach i nie wiem gdzie jeszcze od zawsze mnie fascynuje jak jestem na południu Europy. Idzie sobie człowiek uliczką z 15 wieku, a nad nim gacie z Myszką Miki i ręcznik z tygryskiem. Z gotyku mam jeszcze ozdóbki naścienne. Nie ma zielonego pojęcia z kiedy pochodzą (być może z końca 20 wieku) i co na nich jest, ale mi się podobały.

Zakładam, że każdy wie co robi pionowa rynna. W średniowieczu nie mieli pionowych rynien i stosowali rzygacze. Zadaniem rzygacza było wyrzucenie wody w miarę daleko od murów. Zwykle rzygacze miały kształt mitologicznych potworków zwanych gargulcami. Tutaj jednak zdecydowano się na inne obiekty. I to dopiero są prawdziwe rzygacze. A właściwie to chyba poprawną formą jest prawdziwi rzygacze.


No dobra średniowiecze się skończyło, to teraz podwórka z renesansu.

Kilka kamieniczek zaprojektowanych przez ludzi innych, niż Gaudi. Ta pierwsza od lewej jest na drugim końcu kwartału przy którym stoi Casa Battlo.

Każda kamieniczka kończy się dachem. A, że po dachach troszkę biegałem to miałem dobry widok na to co na nich poustawiali.

Całkiem przypadkiem - GPS się pogubił i pociągnął za sobą ludzi - odkryliśmy dom z chińskimi parasolkami i wachlarzami. Poza parasolkami dom posiadał też chińskiego smoka :)

To teraz jeszcze atak sztuką współczesną. Na dole fontanna. Nie do końca ją rozumiem ale fajnie wygląda.

Niesamowite wrażenie zrobiła ta ściana

Cała zabawa polega na tym, że obraz składa się z tysięcy zdjęć

Na deser bazgroty ścienne z Dzielnicy Gotyckiej i słup ogłoszeniowy z La Rambla, który postanowił zostać książką.

Co mi tam jeszcze zostało? Oczywiście arena do walk byków. W Katalonii walki są zakazane, ale areny zostały. I co z tego. Jak chcieliśmy zwiedzić to się okazało, ze sobie ktoś wynajął na imprezę.

Więc się obraziłem, jak to mam w zwyczaju i wróciliśmy do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz