poniedziałek, 2 maja 2022

Casa Batllo

Główny punkt programu pierwszego dnia zwiedzania nazywał się Casa Batllo. Taka sobie kamieniczka przy Passeig de Gràcia 43 w Barcelonie. Wyróżnia ją jedne drobiazg. Na początku XX w wyremontował ją niejaki Antoni Plàcid Guillem Gaudí i Cornet. W skrócie Antonio Gaudi. Podobno ani jednego kąta prostego tam nie ma. Że tak powiem zrobił dom bez kantów. 

Właściciel (senior Batlo) miał pomysł: Burzymy i budujemy od początku. Antek stwierdził, że mały lift elewacji i lekki remoncik w środku wystarczy. Na obrazku mamy to co dostał do zabawy i to co wyszło. 

W kolorach wygląda to tak:

Nijak nie wiedziałem jak to fotografować z zewnątrz, to wleźliśmy. Dostaliśmy słuchawki, tablety i się zaczęło przedstawienie. Nie ukrywam, że film nie oddaje powitalnego Gaudiego. Ale jeżeli miał takie sny, to strach się bać co będzie dalej.

Tablety dostaliśmy jako nośniki audioprzewodnika i mapę obiektu. A po chwili się okazało, że również jako narzędzie rozszerzonej rzeczywistości. Patrzysz przez okulary (takie normalne dla starszych ludzi czyli dla mnie) i widzisz schody albo okno, patrzysz przez tablet niby to samo, tylko za chwilę zaczynają dziać się straszne rzeczy.


Czasami pojawiały się meble, otwierała się ściana, pojawiał ogień w kominku. Bez rozszerzonej rzeczywistości też było całkiem fajnie. Zaczynamy od salonu z kominkiem w kształcie grzybka. Pomysł był taki, żeby w sytuacji gdy jest naprawdę zimno można było w nim usiąść.

Salon był wielofunkcyjny, od balangi po mszę. Widzieliśmy na tablecie jak się zmieniał w kaplicę :)

Zapomniałem napisać, że ku naszemu zaskoczeniu audioprzewodnik był po polsku. Z tym językiem było śmiesznie. Jak dostawaliśmy tablety, to pan zapytał w jakim języku chcemy. Odpowiedziałem tradycyjnie "Najlepiej po polsku, ale może być angielski lub rosyjski". Zwykle w takiej sytuacji dostaje się angielski, a tu niespodzianka: "No poroblem" i tablet gada po polsku. To teraz sufity, a właściwie lampy. Jak pisałem kantów w tym domu nie ma, powierzchni płaskich też za wiele się nie trafia.

Podobno tradycja nakazywała ostatnie piętro, zwane poddaszem przeznaczyć dla służby. Służbówki były całkiem całkiem, a że dach jest smoczy, to na korytarzu były żebra smoka. Dodam, że w pralni pachniało pralnią, a w prasowalni była prasowaczka. Holograficzna wprawdzie ale zawsze to jakiś człowiek.

Gaudi dbał o komfort mieszkańców. Innymi słowy starał się dostarczyć maksymalnie dużo światła słonecznego i ładnie wszystko wywietrzyć, przy okazji w porach ciepłych schłodzić, a w zimnych ogrzać. A wszystko to zgodnie z trendami wieku XXI. Facet na serio było 100 lat do przodu. Kominy wentylacyjne będą za chwilę, w środku było patio wewnętrzne, które to właśnie dostarczało światło i świeże powietrze. A żeby nie wyglądało nudno, to gdzieniegdzie wrzucił szyby z lekko powyginanego szkła, co dawało niesamowity efekt jakby zanurzenia w wodzie.

W Katalonii jest ciepło, więc żal nie wykorzystać dachów pod ogródki. Na poziomie mniej więcej pierwszego piętra znajduje się więc patio zewnętrzne. Powstało w celu czysto wypoczynkowym,

no i oczywiście aby doświetlić i wywietrzyć parter. A świetlik dachowy wygląda tak:

Pora wejść na dach. Nie wiem czy rodzina Batllo tam wchodziła. Z punktu widzenia turystów, to główny punkt programu. Wszystko ze względu na smoka i kominy (albo odwrotnie).

Kominy służyły głównie do wentylacji, smok do ozdoby. Kominy były jakoś sprytnie zaprojektowane w środku. Te co odprowadzały dym zawsze wysysały i piece nie dymiły, a te wentylacyjne jakoś tak potrafiły działać w dwie strony.

Krzyż na dachu był sprowadzony z jakiegoś daleka, do tego pękł. Nie zraziło to Gaudiego, zamontował pęknięty i jeszcze jakąś teorię do tego dorobił.


A dla tych, którzy cały czas nie widzą smoka, proszę bardzo oto smok. Jak się trochę oczy przymruży to nawet lepszy.

Taras dachowy to ostatni punkt programu. Zostały pożegnalne łańcuchy. Łańcuchy nie są Gaudiego, tylko jakiegoś Japończyka.

I Gaudi Cube. Jest to salka projekcyjna z pokazem, który odbywa się wszędzie czyli na podłodze ścianach i w samym człowieku. Dźwięk też to robi. Oczywiście nagranie jest płaskie i nie oddaje tego wrażenia.

To teraz jeszcze tylko scena balkonowa i już naprawdę wszystko.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz