piątek, 6 maja 2022

Sagrada Familia

 Dzień bez Gaudiego to dzień stracony. 

Nie przypuszczałem, że będę kupował bilety na plac budowy. Wszystko przez to, że chłopak przez pierwsze 20 lat jakieś kamieniczki projektował zamiast zabrać się za konkret. Może wtedy by się wyrobił. Chociaż pewnie bardziej przez tramwaj nie dał rady. 

Świątynia Pokutna Świętej Rodziny czyli Temple Expiatori de la Sagrada Família miała być pierwotnie neogotyckim kościółkiem średniej wielkości. Pomysł pojawił się w1874, budowa ruszyła w 1882 rok później zmienił się główny architekt i po chwili zmieniły się też plany. Gaudi zrezygnował z neogotyku na rzecz tego co robił wszędzie czyli czegoś zupełnie innego.

Z mniej więcej drugiej i trzeciej strony wygląda to tak:

 

Mamy w tej chwili zrobione: dwa boczne wejścia - fasada Narodzenia i fasada Pasji, 9 wież, wszystko ma sklepienia. Czekamy na: główne wejście - fasada Chwały i 5 wież. Plany są takie żeby się wyrobić do 2026 czyli setnej rocznicy śmierci Gaudiego. 

Zwiedzamy zgodnie z tym jak łaziłem czyli w kolejności chronologicznej. Fasada Narodzenia jest dziełem Gaudiego i była ukończona za jego życia. I oczywiście nie mieści się na zdjęciu jak się nie jest przyzwoicie daleko i się nie ma wypasionego obiektywu. Więc będą różne kawałki.



Kolejne utrudnienie jest takie, że człowiek nie wie na co się gapić. Do tego przewodnik mówi o kolejnych drobiazgach, których bez tego oczywiście by się nie zauważyło. Przewodnik jest po polsku! Podobnie było w Casa Batllo. W pozostałych obiektach braliśmy wersje angielskie.



Ta druga jakoś tak mi w kierunku Harry Pottera idzie :) 

I jeszcze drzwi. 

Jakby nie audio, to bym np. żuczków nie zauważył.

To teraz szybko przebiegnę do fasady Pasji. Tej siłą rzeczy Gaudi nie mógł zaprojektować. Zrobił to Josep Maria Subirachs. Tak jak domy Gaudiego, tak i ta fasad wzbudziła sporo kontrowersji, ale zdaniem laika dzięki temu pasuje do całości.

Wszystko jest kanciate jakby do Mincrafta robione. No i szturmowcy z dachu Casa Mila.


Z ciekawostek mamy sudoku. Jak łatwo przypuszczać w sumie, w każdym kierunku jest 33.


Mnie zafascynowały drzwi. Tym razem nie były przyrodnicze tylko techniczne. 

Być może tamte drzwi są ważniejsze, ale jestem inżynierem i nie potrafiłem się oprzeć śrubce.


Czas do środka. Co mam powiedzieć. Dech mi zaparło i oniemiałem.

To wyżej to widok z nawy głównej na ołtarz i apsydę. A, że stoimy na przecięciu z transeptem to mamy też widok na boki.  Myślę, że bez specjalnego wślepiania się widać, że ten po lewej to widok na wyjście w fasadzie Męki Pańskiej, ten drugi w fasadzie Narodzenia. Kolumny wzorowane są na drzewach, ich korony podtrzymują sklepienie i nie wiem tylko do czego służą liście (te ząbkowane elementy na samej górze).

Co jeszcze było ciekawego w środku, poza tym, że wszystko? Na przykład schody. 

W muzeum Sagrada Familia widziałem jak powstawał ten krucyfiks. Facet wisiał dokładnie w tej pozycji przywiązany do krzyża. Ciekawe jak często robili mu przerwy, żeby sobie pooddychał.

Jednak to wszystko to nic, w porównaniu z grą świateł. Do tych kolorów jest dołożona jakaś teoria, związana z tym że niebieski i zielony na wschodzie, a żółty i czerwony na zachodzie. Moim zdaniem bez tej teorii też jest ładnie.




I jeszcze dwa. Lewy, to wschód (Fasada Narodzenia). Prawy, to zachód (Fasada Pasji).

Nie byłbym sobą, gdybym nie wjechał na wieżę. Wylosowało nam tą przy Fasadzie Pasji. Różnica w stosunku do tej przy drugiej fasadzie polega na zejściu schodami. W metrach nie wiem, ale jest to raczej bez znaczenia. Po za widokami na miasto, będąc u góry można z bliska zobaczyć drobiazgi, które po wizycie w kilku domach projektu Gaudiego, odczytuję jak jego podpis.



A jeżeli chodzi o schody, to 3/4 wyglądało normalnie, to znaczy szło się dookoła pionowego komina otoczonego siatką. Natomiast końcówka, to była już jazda bez trzymanki.

No dobra nie dla każdego bez trzymanki. Kilka zakrętów przed nami, widzieliśmy panią przyklejoną dwoma rękoma do poręczy i tyłem do "przepaści". 

Czego i wam życzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz