piątek, 18 listopada 2022

Majówka

Zaczynamy zwiedzanie. Wczoraj był dzień organizacyjny. Od dzisiaj już uczciwe kilometry. Po raz pierwszy od 18 lat jestem na wycieczce, której sam nie zorganizowałem. Ta ostatnia była z Triadą do Turcji. Skończyła się procesem, który wygraliśmy. Triady już nie ma… Tym razem jest to Rainbow. Zobaczymy jak będzie. Mamy do przejechania kilka tysięcy km, co pozwoli ogarnąć jakąś 1/3 długości Meksyku.
Dzisiaj mamy do zrobienia 360 km. Jak się popatrzy na mapę, to praktycznie się nie ruszyliśmy. Zaczynamy od strefy archeologicznej Chichen Itza czyli kultura Majów. Majowie wbrew pozorom nie wymarli. Po dziadkach tych współczesnych zostało parę drobiazgów np. Piramida Pierzastego Węża.

Piramidę oglądamy 2103 i 21.09. Słońce oświetla wówczas jedną ścianę i kawałek schodów na prostopadłej. Oczywiście nie jest to powód abym tam pojechał w tym terminie. Oglądamy ją wtedy jakoś tak:

Wszystkie obiekty pozostawione przez Majów wymagają co kilka lat lekkiego liftingu. Ale skoro np. z tej piramidy potrzebujemy tylko 2 boki, to kto widzi sens remontowania pozostałych?

Pierzasty wąż czyli Kukulkan jest jednym z podstawowych bóstw, więc występuje prawie wszędzie. Zastanawiam się nawet, czy przypadkiem nie jest to jakiś rodzaj smoka.

Ten po lewej jest wzdłuż całego boiska do peloty. W przybliżeniu gra polega na przerzuceniu przez dość wysoko położony pierścień piłki z kauczuku. Piłkę odbijamy głową, barkami i taką paletką. Piłka nie powinna dotknąć ziemi, bo piłka to słońce. Wbrew pozorom nie zabijano zawodników – byli zbyt cenni. Jak koniecznie trzeba było złożyć ofiarę z człowieka, to dużo taniej wychodził niewolnik.  Jest to największe znane boisko do peloty. 

Boisko kończy się nieciekawą świątynią Kukulkana. Zwróćcie uwagę, że pierścienie, przez które trzeba przebić piłkę, są dość wysoko, a mioteł takich jak Harry Potter niestety nie miel.

Na ścianach mamy płaskorzeźby, tak mniej więcej wyglądał zawodnik. Był  zakuty w coś na kształt zbroi. Chodziło o to, aby go te 3,5 kg kauczuku nie połamało.

 

Ryli w tych kamykach całkiem sporo. Nie będę udawał, że nie wiem co znaczą te symbole.

Czaszka wbrew pozorom nie jest symbolem śmierci. A na świątyni czasezek mamy ich do wyboru do koloru. W oryginale były też prawdziwe czaszki.

Kolej na świątynię wojowników. Te dziwne rzeczy u góry to grzechotki z ogona pierzastego węża – był grzechotnikiem.


Mamy też świątynię tysiąca kolumn.

Praktycznie wszędzie widać płaskorzeźby. Przez 1000 lat niektóre troszkę się wytarły. Ale i tak są fajne.


To jeszcze obserwatorium 

I kilka drobiazgów. 


Koszmarnie długo musieli w to kółko i krzyżyk grać. Tak z godzinę na znaczek m daję, Szczęśliwie niektórych kamyków nie wrzucili za siatkę i można sobie przycupnąć.

Punkt numer dwa. Cenota Ik Kil. Cenota to lej krasowy wypełniony wodą. Przez część z nich płyną podziemne rzeki dzięki czemu woda jest czysta. Ten rodzaj zjawisk krasowych występuje tylko na Jukatanie. Ta jest podobno najładniejsza. 

Jak widać można w niej popływać.

I wykonywać skoki ekstremalne. Ale na ten film, jeszcze troszkę poczekacie, bo dzieje się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz