sobota, 19 listopada 2022

Piraci z Karaibów

Na wieczór zostało Campeche – stolica stanu o tej samej nazwie. Miasto jest otoczone murem, ma dwie bramy i jest portem. W dawnych fajnych czasach walczyło z piratami, to znaczy piraci napadali, a miasto się broniło. Jak zdobyli to zamieniali się rolami.

Przyjechaliśmy po zmroku ale i tak miasteczko wygrywa. Wiem, że ranking krótki ale wysforowało się do przodu na kilka długości. No bo gdzie indziej Ktoś taki nas przywita?

Zdjęcia niestety nie oddają uroku miasteczka. zresztą ciemno było.



A to niżej, to już w tej chwili nie jest kościół tylko sala koncertowa. Kiedyś jedna z wież pełniła rolę latarni morskiej.

Kościół, a właściwie katedra oczywiście też jest. 

Jutro jest 20.11, Święto Rewolucji. Z tej okazji młodzież ćwiczy swój występ pod murami miasta (film tradycyjnie kiedyś będzie). Współczuję tym od bębenków. Przecież te trąbki to im prosto w ucho grają.


A przed katedrą odbywa się jarmark. Tyle, że taki dość niecodzienny.

Meksykanie są bardzo religijni i poza wiarą w Pierzastego Węża, to są katolikami. I z tego co wiemy do religii podchodzą bardzo poważnie. Co nie przeszkadza, ubrać dziecka w strój rzymskiego legionisty, doczepić skrzydełka i kupić mu dinozaura na kółkach. Niech mi ktoś odpowie dlaczego u nas każda impreza związana z religią idzie w kierunku „pogrzeb”, a nie w kierunku „fiesta”?

W Campeche mają też bardzo fajne radiowozy i jeszcze fajniejsze podejście policji. Dziecku spodobała się ta zabawka, rodzic zapytał o potencjalną możliwość zmiany kierowcy i po chwili pan policjant wysiadł, a dziecko wsiadło.

Takich samochodzików naliczyłem 6.
Chętnie spędzilibyśmy tutaj jeszcze chwilkę, ale plan jest napięty i jutro o 7 ruszamy dalej. My tu się nie oszczędzamy. Harujemy jak woły robocze od świtu do ciężkiej nocy,
czego i Wam życzę.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz