wtorek, 16 stycznia 2024

Bez Wat ani rusz

Luang Prabang to miasto królewskie. A przynajmniej tu mieszkał ostatni król (do 1975). Od 1995 cała starówka, a ściślej historyczna część miasta jest na liście UNESCO. Jest tu 35 świątyń. Znajduje się tu też najważniejszy posąg Buddy (Szmaragdowego ukradli do Bangkoku). Oczywiście tam gdzie ten najważniejszy nie wolno fotografować.

Za dnia też ładnie tylko wystąpiły dwa tradycyjne problemy. Słońce i ludzie.

Sprawa z tym Buddą jest na tyle poważna, że nie można przed nim stać. Jest rozłożona mata i jak ktoś chce podejść bliżej to na kolanach.
Nie będę się rozpisywał o tym jak się, która nazywa i co ma charakterystycznego. Nikt sobie tego nie zapamięta, a szczegółów architektonicznych nie zauważy. 



Ta ostatnia stanowi też swoisty "garaż" dla takiego powozu ze smokami. Oczywiście nijak się go nie dało zrobić.

Podobny, tylko malutki, był "w malowaniu", kilka świątyń dalej. Na powóz stawiamy to coś, co stoi z przodu, tam wstawiamy Buddę i ruszamy na procesję. Jeszcze taki daszek tam jest, aktualnie był "na warsztacie".

Świątynia ma zwykle kilka pawilonów, w każdym z nich jest Budda. Czasami, dodatkowe posągi i inne elementy są zupełnie luzem.

Podobno mieliśmy niesamowite szczęście. Ta kapliczka jest otwierana raz do roku, przy okazji jakiegoś święta. Posąg Buddy, który w niej jest ma jakąś przeraźliwą liczbę lat (1000), pochodzi ze Sri Lanki i ma jakąś moc związaną z uzdrawianiem. Na pierwszym mamy mnicha, który właśnie idzie otworzyć.

Wnętrza zawsze z Buddą w jednej z 3 pozycji. Przeważnie jednak siedzącym.

Ten zielony (prawdopodobnie z jadeitu), był w remontowanej świątyni. Niżej przypomnienie dla wiodących grzeszny żywot, co ich czeka.

Mnisi gdzieś muszą mieszkać. Trzeba przyznać, że ich domki wyglądają przyzwoicie.


Jedyne co mnie zaniepokoiło to parking.

Odkryliśmy też Wat Volksvagen

Chciałem zapytać o drogę do tej świątyni. Prawdopodobnie coś źle akcentowałem, bo mi potrafili powiedzieć gdzie to jest

Powiedzcie sami czy życie podczas podróży nie jest ciężkie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz